Jeśli szukacie miejsca, gdzie półki uginają się od naturalnych, ekologicznych kosmetyków w szklanych opakowaniach, to musicie przeczytać o O JEJU – drogerii, którą odwiedziłam będąc w Krakowie (ale działa też w Warszawie i przez internet).
Od kiedy dążę do zero waste rzadko odwiedzam sklepy z kosmetykami. Czasem wpadnę do sieciówek – po jedną, dwie rzeczy, ale żeby spacerować godzinami między półkami i przebierać w kremach? Nie, to mi się dawno nie zdarzyło. Dopóki nie odwiedziłam pewnego miejsca na krakowskim Kazimierzu. Wcześniej widziałam zdjęcia, więc nie powinnam być zaskoczona. Jednak fotografie na Instagramie to co innego niż rzeczywistość. W rzeczywistości jest lepiej.
O jeju, jak tu ładnie
Sklep nie wygląda okazale z zewnątrz ( zresztą jak wiele magicznych miejsc, szczególnie na Kazimierzu). Jednak od razu po przekroczeniu progu wiemy, że to nie jest pierwsza lepsza drogeria. Różowe ściany, kwiaty, ogromna przestrzeń i pięknie zaprojektowane wnętrze. Od razu widać, że właścicielkami są dwie architektki: Mania Bień oraz Roksana Patrzałek, które same zaprojektowały każdy element wystroju.
Koreańska wyspa – czyli jak to się zaczęło
Zafascynowane koreańską pielęgnacją dziewczyny, chciały stworzyć miejsce z podobnymi kosmetykami w Polsce. Nawet nazwa sklepu pochodzi o południowokoreańskiej wyspy, na której wydobywa się, wykorzystywane w przemyśle kosmetycznym, minerały. W trakcie rozwoju projektu, zamiast skupić się tylko na Korei, właścicielki zdecydowały poszerzyć ofertę o wyjątkowe, polskie kosmetyki. Skupiając się bardziej na jakości, najlepszym składzie produktów i szacunku dla środowiska. Jeju wyznaje filozofię #slowbeauty i #girlpower. Nie znajdziecie tu produktów, które nie spełniają wysokich standardów i nie zawierają jedynie naturalnych składników.
Szkło, szkło i less waste
W O JEJU najbardziej urzekła mnie ogromna oferta olejów, kremów, toników i wszelkiej maści produktów do pielęgnacji w szklanych opakowaniach! Wiele marek dostępnych w sklepie znałam wcześniej (choć pojawiło się kilka miłych zaskoczeń), jednak nigdy nie widziałam ich wszystkich w jednym miejscu.
Jako człowiek, który pamięta jak internet był na kabel (żeby z niego korzystać trzeba było odłączyć telefon), lubię kupować stacjonarnie. Wziąć produkt do ręki, przyjrzeć się opakowaniu, przeczytać skład, porównać go z innym. Bez konieczności przeskakiwania między zakładkami w przeglądarce. Mogę wypróbować, powąchać i przyjrzeć się interesującym mnie produktom.
W czasach kiedy wszystko staje się wirtualne, dobrze mieć miejsce w którym można powoli poszperać w setkach ekologicznych produktów. Rzadko jest do tego okazja, kiedy wszystko musi być szybkie i jeszcze w plastiku.
Można powoli
Strasznie cieszę się, że powstaje coraz więcej takich miejsc. Less waste i prowadzenie biznesu powoli, w duchu zrównoważonego rozwoju przestaje istnieć jedynie w internecie (choć sklep wirtualny działa tutaj). Powstają przestrzenie nie tylko do zakupów, ale także spotykania się, poznawania i dzielenia doświadczeniami.
Kibicuję dziewczynom i na bieżąco śledzę co przygotowały nowego. Muszę też wybrać się do sklepu stacjonarnego w Warszawie, a nie chwalić tylko to co daleko od domu :).
Więcej o założycielkach sklepu przeczytacie w wywiadzie dla magazynu Zwykłe Życie.
3 komentarze
To miejsce wygląda przecudownie ♡ szkoda, ze do Krakowa mam taki kawał drogi, zostaje mi tylko Internet 🙁 ja sie lubię trzymać minimalizmu łazienkowego ale nie umiem sobie wyobrazić używania tylko jednego mydła do wszystkiego no ubogo by mi było. Cieszę się dlatego, że powstają takie miejsca, bo niestety najczęściej trafiałam na produkty albo ekologiczne w plastiku, albo z beznadziejnym składem i w szkle. A czy w „o jeju” mają również less wastową kolorówkę?
Pozdrawiam
Z kolorówką jest trochę gorzej, bo wybór nie jest, aż tak duży. Są produkty z dobrym składem, ale z tego co widziałam to tu jest mniej fajnych opakowań.
O jeju! Jak blisko:) Nawet nie wiedziałam, że taki świetny przybytek mam niemal za rogiem. Dzięki za cynk Beato:)