Gotować w domu i nic nie marnować. Do pracy przynosić swój lunchbox, bo domowe jedzenie zawsze jest najlepsze. To zdanie wielu osób dążących do zero waste, ale i mojej babci. Czy można być zero/less waste, kiedy nie ma się czasu (lub siły) na codzienne gotowanie?
Dania na wynos generują ogromne ilości odpadów. Styropianowe pudełko zawinięte w foliową siatkę, do tego kilka serwetek, plastikowe sztućce i czasem jeszcze dwa miniopakowania z dodatkowymi sosami lub sałatką. Marne szanse, że zatłuszczony plastik, styropian czy nawet tektura trafią do recyklingu. Mimo to, jedzenie na wynos kusi. To na co akurat mamy ochotę jest przywożone prosto pod drzwi, czasami nawet nie musimy nic odgrzewać, wystarczy zacząć jeść.
Nie zamawiaj. Idź
Co można zrobić, kiedy w pracy siedzi się osiem godzin (albo dłużej), a jedzenia z domu brak? Jeżeli charakter pracy to umożliwia najlepiej będzie po prostu wyjść, na 20 – 30 minut na lunch/obiad/kolację. Nie tylko ograniczycie ilość jednorazowych śmieci, ale także unikniecie takich przygód jak: sos cieknący na podłogę z nieszczelnego pudełka, dostarczenie już zimnego jedzenia, czy zorientowanie się, że to co miało być wegańskim curry jest tak naprawdę sajgonkami z mięsem.
Twórz wspomnienia zamiast śmieci
Kolejny argument, żeby wyjść zamiast czekać na UberEats czy inne Pyszne.pl – to właśnie próbowanie czegoś nowego. Lunch ze znajomymi z pracy czy tylko we własnym towarzystwie, pozwala na chwilę oderwać się od codzienności i sprawia, że zyskujemy nowe doświadczenia. Jeżeli możecie coś zjeść poza biurem – korzystajcie z tego. Posiłek gdzieś poza korporacyjną kuchnią pozwala odpocząć i zebrać nową energię na resztę dnia. Chwilowe niemyślenie o pracy może zwiększyć efektywność i urozmaicić monotonny dzień.
Szukaj bezśmieciowych możliwości
Kasia z bloga Ograniczamsie.pl pokazuje często swoje posiłki na wynos. Zabiera ceramiczny talerz do foodtracku i prosi obsługę, żeby nałożyła posiłek na niego – potem wraca zjeść do biura. Bez żadnych opakowań, serwetek, papierków i tekturek. Zdarzało mi się robić podobnie. Zamawiałam obiad i prosiłam o jego nie pakowanie , bo pracuję obok. Wracałam za 10 minut odebrać swój posiłek na restauracyjnym talerzu. Zabierałam jedzenie i oddawałam na drugi dzień podczas zamawiania kolejnego lunchu.
To wymaga jednak trochę kombinowania i przede wszystkim wypracowania dobrych relacji z gastronomicznymi sąsiadami. Jeżeli obsługa lokalu Was zna łatwiej będzie im zgodzić się na takie rozwiązanie. Na szczęście pojawiają się też firmy, które ecocatering wpisują w swoją codzienną działalność.
Szukaj firm, które nie stosują plastiku
Bistro Mezzalians w Krakowie oferuje dania na wynos tylko do własnych pojemników lub do termosów – które można „wypożyczyć” z restauracji za kaucją (są też restauracją bez słomek!). W Warszawie dwie firmy oferują ekologiczną wersję diety pudełkowej – ciepły obiad przychodzi w zwrotnym termosie, bez zbędnego plastiku! Microbios bar oferuję dania kuchni pięciu przemian, a Sześć smaków dania wegańskie – o nich będzie więcej w przyszłym tygodniu, bo od kilku dni testuję takie posiłki.
Może jedzeniowa kooperatywa?
Innym dobrym sposobem na ograniczenie ilości zamawianego jedzenia jest współdzielenie. Być może po rozmowie z współpracownikami okaże się, że ktoś ma dodatkowy obiad czy kanapkę, której nie zje? O tym, że wiele jedzenia się marnuje, wie każdy kto choć raz opróżniał biurową lodówkę w piątkowy wieczór. Ktoś kupił zestaw sushi, o którym zapomniał, ktoś inny zostawił przyniesione z domu naleśniki.
Naklejacie karteczki na pojemniki z jedzeniem, którym można się poczęstować. Można też zostawić jedną półkę w lodówce na rzeczy, które można sobie po prostu wziąć. Dzielcie się jedzeniem, które już jest zamiast zamawiać nowe.
Czasem, można też spotkać złotego człowieka, który po prostu uwielbia gotować i robi to codziennie dla siebie. Za małą opłatą czy za pokrycie kosztów składników może zgodzić się gotować większe porcje i się nimi dzielić (nie to nie utopia, to się naprawdę zdarza).
Wybierz opcję less waste
Co jeżeli chcecie/musicie zamówić jedzenie, a skorzystanie z żadnej z powyższej opcji nie jest możliwe? Nawet w takim wypadku możecie ograniczyć ilość śmieci jakie pojawią się w Waszym domu czy biurze.
Odmów wszystkiego co nie jest niezbędne
Podziękuj za plastikowe sztućce, serwetki, dodatkowe pałeczki i ulotki. Nie zamawiaj keczupu, sosów, czy innych pakowanych osobno dodatków. To kolejne pudełeczko, którego nie można przetworzyć. Do tego większość takiego sosu i tak najczęściej się marnuje.
Wybierz mniejsze zło
Jeżeli już musisz zamówić – wybierz to co będzie zapakowane w najbardziej przyjazne środowisku opakowanie. Według mnie najlepiej wypada tutaj pizza- pakowana jest jedynie w papier, a nie plastik (ale ta tektura też raczej nie zostanie poddana recyklingowi). Czasami w papier pakowane są też burgery lub dania z restauracji wegetariańskich/wegańskich.
Inną możliwością jest otrzymanie jedzenia w opakowaniu, które jeszcze będzie się do czegoś potem nadawać np. w plastiku oznaczonym symbolem 5, który jest bezpieczny dla ciepłych potraw i może być wykorzystywany ponownie. W takie opakowanie często pakowane są zupy. Kilka zachowanych pojemników z czasów, kiedy zamawiałam więcej „na wynos” wykorzystuję obecnie w domu: jako pojemniki na kwiatki, domowe drobiazgi czy pudełka na zakupy zero waste (np. na jagody, ser).
Tylko nie styropian
Opakowania styropianowe są nie tylko niemal nie przetwarzalne, ale także szkodliwe dla środowiska i ludzi. Zawierają styren, który odkłada się w tkance tłuszczowej i działa niekorzystnie na układ nerwowy człowieka np. wywołując depresję. Już w 1986 r. w przeprowadzonym w USA przez National Research Council badaniu, 100 proc. przebadanych próbek ludzkiej tkanki tłuszczowej i mleka z piersi zawierało styren.
Związek te może przedostawać się do pokarmu po podgrzaniu (pakowanie gorących dań) lub na skutek interakcji z kwaśnymi produktami – można śmiało założyć, że jest w każdym kurczaku słodko-kwaśnym branym na wynos w chińskim barze.
Mówiąc, że gotowanie w domu jest najlepsze- moja babcia ma rację. Możemy wtedy planować posiłki, nie marnować żywności, ale też mamy stuprocentową pewność co i ile jemy. Przyprawiamy po swojemu i nie potrzebujemy jednorazowych opakowań – że zabrać posiłek do pracy wystarczy szczelny termos albo lunchbox. Jednak jeżeli musicie jeść poza domem, starajcie się minimalizować niepotrzebne odpady. Każda nawet mała ekozmiana ma znaczenie! Jakie są Wasze patenty na niezamawianie jedzenia? Może znacie genialne przepisy na szybkie dania do pracy? Czekam na inspiracje!
4 komentarze
Najlepsze szybkie dania to wszelkie jednogarnkowce. Kasza i pokrojone warzywa, do własnego pudełka i po kłopocie. Często też robiłam sobie na uczelnie sałatkę do słoiczka i miałam gwarancję że sos mi nie wycieknie
Uwielbiam jednogarnkowce 😛 Teraz często robię warzywa w piekarniku. Wrzucasz i nawet nie trzeba mieszać, bo samo się piecze 😀 Fajnie, że zaczęłaś pisać bloga! Czytam, ale coś komentarza nie mogę dodać 🙂
Niedaleko mojej pracy jest małe bistro, które przerzuciło się na sałatki i koktajle w słoikach. 50 gr kaucji za słoik 🙂
Namiar dla wrocławian – https://www.facebook.com/BistroKosciuszki/ albo dla przejezdnych, bo niedaleko dworca 🙂
Ja zwykle się tam nie stołuję bo jednak ostatnio mam swoje jedzenie, ale zdarza mi się wyskoczyć do okolicznych lokali na cold brew – nie ma problemu z nalaniem do własnego kubka.
Zdarzało mi się pobierać jedzenie na talerzu i oddawać potem, nawet przed epoką „zero-waste” 😉
Super! Na pewno sprawdzę 🙂 Bardzo dziękuję za informację. Opcja z „talerzem na wynos” jest super, lubię lokale, które nie mają z tym problemu 😀