Od czerwca odbiorcy i recyklerzy odpadów odmieniali przez wszystkie przypadki decyzję chińskich władz o zablokowaniu importu odpadów do tego kraju. Od 1 styczna zakaz wszedł w życie, a tym samym 24 rodzaje odpadów wcześniej wywożonych w ogromnych ilościach z Europy i Stanów Zjednoczonych musiały zostać tam, gdzie powstają.
Do tej pory doskonale sprawdzała się strategia: co z oczu to i z serca. Europejczycy wrzucali opakowania plastikowe do odpowiedniego pojemnika, bo przecież nadają się do recyklingu. Potem przestawali o nich myśleć, skupiając się na swoich sprawach – w tym kupowaniu kolejnych dóbr w kolorowych folijkach i pudełkach. Przecież zostaną przetworzone! Niestety, nasze śmieci nie znikają magicznie, gdzieś nie wiadomo, gdzie. Większość z nich jest tak zanieczyszczona, że nie ma szans na odzysk surowca, trafiają więc na składowiska lub do spalarni. Konsekwencje decyzji chińskiego rządu pokazały jak niewiele państw jest gotowych wziąć odpowiedzialność za swoje odpady.
Dlaczego Chiny takie ważne?
Od 1980 r. Chiny stały się liderem w recyklingu kłopotliwych odpadów. Zajmowały się recyklingiem m.in. plastiku pochodzącego z gospodarstw domowych, nieposortowanej makulatury czy tekstyliów. Tego co w europejskich warunkach, gdzie konieczne jest zapewnianie pracownikom godziwej pensji, odpowiedniego miejsca pracy, przestrzeganie przepisów BHP oraz niezatrudnianie dzieci, było zupełnie nieopłacalne.
Do 2012 r. 56% procent globalnego eksportu odpadów tworzyw sztucznych trafiało do Chin. Przed zakazem Unia Europejska eksportowała połowę generowanych na jej terenie plastikowych odpadów z czego, aż 85 % było wysyłane do Chin. Jak podaje The Irish Times Irlandia w 2016 r. eksportowała tam 95% swoich odpadowych tworzyw. Wniosek? Europejskie państwa nie były w stanie same zagospodarować własnych śmieci już od lat 80 XX w. mimo to zamiast zmniejszyć produkcję trudno przetwarzalnych produktów i wypracować bardziej zrównoważone rozwiązanie coraz bardziej uzależniały się od Azji.
Blokada dobra dla Chin
Mimo, że świat zachodni sparaliżowała decyzja Państwa Środka to jej powody wydają się słuszne. Władze Chin postanowiły chronić swoich obywateli oraz własny ekosystem. Skutki stworzenia m.in. w miejscowości Guiyu w prowincji Guangdong jednego z największych centrów recyklingu dla importowanych odpadów pokazuje dokument „Plastic China” oraz badania Profesor Huo Xia z uniwersytetu Shantou University Medical College. Przebadał on 165 dzieci pochodzących z Guiyu – aż 82% z nich miało we krwi ilość ołowiu znacznie przekraczający dopuszczalną przez Światową Organizację Zdrowia normę.
To tylko jeden ze skutków z jakimi wciąż muszą sobie radzić mieszkańcy recyklingowych zagłębi. Prymitywne techniki sortowania, demontaż sprzętów elektronicznych oraz brak podstawowych środków ochrony jak odpowiednie maski, rękawice czy okulary narażają pracujących tam ludzi nie tylko na toksyczne działanie substancji znajdujących się w odpadach, ale także na wypadki.
Wszystko oddać
Kolejnym z powodów zamknięcia chińskich granic na zagraniczne odpady było przemycane przez dostawców ogromnych ilości bezwartościowych śmieci, które nie podlegały recyklingowi. Zanieczyszczanie importowanej frakcji pozwalało eksportującym firmom pozbyć się niewygodnego problemu, spychając odpowiedzialność na odbierających transport. W 1996 r. fabryka w Xinjiang nieumyślnie importowała ponad 100 ton radioaktywnego metalu z Kazachstanu, a w 2017 r. wykryto przemyt ponad 200 ton nieposortowanych, bezwartościowych odpadów, które były oznaczone jako makulatura – poddaje The Economist. To co nie nadawało się do przetworzenia zostawało w Chinach – wpływając na rosnący poziom zanieczyszczenia kraju, a przewoźnicy umywali ręce.
Green Fence
Pierwsze działania mające zmniejszyć ilość takich procederów rozpoczęły się w 2013 r. W ramach akcji Green Fence rząd chiński rozpoczął działania na rzecz lepszego weryfikowania trafiającego do Chin surowca. Celnicy zaostrzyli kontrolę najczęściej „podrabianych” odpadów. Skutkiem był znaczący spadek wwożonych do Chin transportów. Jak komunikował The Guardian w zaledwie 7 miesięcy odrzucono ponad 800,000 ton ładunku. Przez rygorystyczne kontrole w portach licencję na import odpadów została zawieszona dla 247 firm.
Była to jednak jedynie drobna, prawie nieznacząca poprawa sytuacji na chińskim rynku odpadowym. Wciąż brakuje tam ustrukturyzowanej gospodarki odpadowej. Jak mówi dla The Japan Times ekspertka od tworzyw sztucznych w Greenpeace Liu Hua w Chinach wciąż nie ma legalnego i regulowanego systemu recyklingu. Nawet Pekin jest uzależniony od działających nielegalnie odbiorców.
Działacze środowiskowi liczą, że odcięcie dostaw zagranicznych odpadów pozwoli państwu unormować sytuację z ogromną ilością tych krajowych. Chiny są największym producentem tworzyw sztucznych na świecie, tu powstaje aż 27,5 % światowej produkcji, czego skutkiem są konieczne do zagospodarowania odpady poprodukcyjne. Do których dochodzą także te z innych sektorów w tym tekstylnego czy związanego z produkcją elektroniki. Problemem, który na co dzień dotyka mieszkańców są zaś tony, powstających w przeludnionych miastach, odpadów zmieszanych.
Strategia Unii Europejskiej
16 stycznia Komisja Europejska opublikowała strategie, która jest odpowiedzią na chińską blokadę. Jej celem jest zmiana myślenia Europejczyków o plastiku, zmniejszenie zanieczyszczenia środowiska tworzywami sztucznymi oraz dążenie do gospodarki obiegu zamkniętego. Głównym założeniem jest zwiększenie poziom recyklingu tworzyw sztucznych do 55% w 2030 r. oraz zmniejszenie zapotrzebowania na produkty jednorazowe m.in. foliówki. Statystyczny Europejczyk używa ich 198, Polak (według danych sprzed wprowadzeniem ustawy antyfoliówkowej) aż 450 szt rocznie! Według przyjętego planu liczba używanych torebek ma zostać zmniejszona do 90 szt na osobę rocznie już w 2019 r., a do 40 szt w 2026 r. Komisja Europejska podkreśliła także konieczność zmiany podejścia do butelkowanej wody, czyli przekonanie Europejczyków do zalet wody z kranu. Pierwsze kroki w tym kierunku podjęły już Warszawa i Londyn, które zainwestują w fontanny z wodą pitną w centrum miast już w 2018 r.
Ekoprojektowanie
Wliczając ilość odpadów, które były importowane do Chin jedynie 30% z generowanych w Europie 25 milionów ton odpadów ropopochodnych rocznie jest poddawanych recyklingowi. Pozostałe lądują na składowiska lub zostają poddane spalaniu.
Dodatkowo, nawet tworzywa, które można było przerobić nie wracają do obiegu jako opakowania. Według danych Komisji Europejskiej jedynie 6% opakowań plastikowych jest produkowana z plastiku pochodzącego z recyklingu. Jednym z powodów takiej sytuacji są normy dopuszczania materiałów do kontaktu z żywnością. Dla bezpieczeństwa konsumenta niezbędne jest przestrzeganie wysokich standardów. Należy mieć m.in. 100% pewności, że produkt nie zawiera szkodliwych i toksycznych substancji. Zawrócenie materiał do użytku w branży spożywczej będzie możliwe, jeśli zainwestuje się w innowacyjne, bezpieczne technologie i wyeliminuje zagrożenie zanieczyszczeń jakie mogą znaleźć się w odpadach.
Ekodesign i produkowanie opakowań tak, aby mogły zostać poddane recyklingowi i jednocześnie nie traciły na jakości po przetworzeniu to ważny element gospodarki obiegu zamkniętego na jaką stawia teraz Unia Europejska.
Następnym celem jest zobligowanie krajów członkowskich do monitorowania i zmniejszenia ilości odpadów dostających się do mórz i oceanów (jest to nawet 13 milionów ton co roku). Powodowane w ten sposób zniszczenia morskich ekosystemów szacowane są na 8 bilionów dolarów rocznie. Poziom zanieczyszczenia Morza Śródziemnego – wakacyjnego serca Europy- jest porównywalny to tego jakie mają plamy śmieci pływające na Oceanie Spokojnym. Największym problemem są oczywiście tworzywa sztuczne, które stanowią 85% wszystkich znajdywanych na plażach śmieci.
Zmiany w sposobie myślenia o plastiku
Decyzja Chin, wymusiła szybsze podjęcie działań w Europie. Opublikowana strategia Komisji Europejskiej zawiera wiele dających do myślenia liczb i danych. Pokazuje też w bardzo obrazowy sposób jak zwiększająca się rok do roku ilość plastikowych zanieczyszczeń wpływa na kondycję środowiska naturalnego. Mimo to mam wrażenie, że wciąż brakuje pomysłów, na to co można z tą sytuacją zrobić. Główne założenia są słuszne, ale brakuje mi konkretnego planu działania oraz idących za tym przepisów i reform.
Przykładem dobrze zaplanowanych, czasem radykalnych działań mogą być te ze stolicy Hiszpanii. Madryt we wrześniu 2017 r. opublikował dokładne działania jakie muszą zostać podjęty, aby zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza w mieście. Tak samo zaawansowane działania muszą zostać wdrożone w związku z nadmiernym użytkowaniem jednorazowych i nie nadających się do recyklingu tworzyw sztucznych. Inaczej już za 32 lat w oceanach będzie więcej plastikowych odpadów niż ryb, a 99% morskich ptaków choć raz w swoim życiu zje plastikowy element. Takie zmiany w ekosystemie będą już nieodwracalne.
Przez blokadę Chin odpady nie znikają już na statkach zostawiając nam czyste podwórko i poczucie kontroli nad zanieczyszczeniami środowiska. Tony odpadów na które nie ma zbytu od dawna były realnym problemem, teraz stały się tylko widoczne dla przeciętnego obywatela.
Według badań Eurobarometru 74% Europejczyków przejmuje się oddziaływaniem jakie mogą mieć na ich zdrowie używane codziennie produkty plastikowe, a aż 87% martwi się wpływem tworzyw sztucznych na środowisko naturalne. Zwiększenie świadomości, to już pierwszy, ważny krok. Jednak szybko trzeba podjąć kolejne. Oddolne inicjatywy muszą zostać wsparte zmianami w prawie europejskich państw. Rezygnacja z jednorazowych produktów takich jak: słomki, torebki foliowe, kubeczki na napoje czy butelkowana woda może mieć ogromne znaczenie dla środowiska, pod warunkiem, że te małe i nie wymagające specjalnego wysiłku zmiany wprowadzi każdy z nas.
No Comments